Tydzień Designu w Mediolanie – gigantyczna przestrzeń wrażeń

26-04-2019

Mediolan stał się synonimem designu, a Salone del Mobile targów, które zmieniają miasto w buzującą przestrzeń kreacji, wizerunkowego wyścigu marek i projektantów. Z zapartym tchem obserwują go zarówno specjaliści, jak i rzesze entuzjastów estetycznych uniesień. Tegoroczne Salone, niezmiennie pokazało, że rola wzornictwa dawno wyszła dalece poza branżę meblarską, stając się częścią popkultury i figurą retoryczną strategii komunikacyjnych firm z każdej niemal kategorii, od hotelarstwa do nowych technologii i od mody po motoryzację. W tym roku postanowiliśmy skupić się nie na samych produktach, ale na instalacjach i wystawach, których od kilku lat w Stolicy Lombardii jest coraz więcej.

 

Wybraliśmy, według nas, najciekawsze, mając na uwadze chęć pokazania projektów z różnych, nie tylko meblarskich kategorii. Istotna była dla nas także prezentacja możliwie szerokiego spektrum strategii, ale również środków ekspresji. Dlatego też pokazujemy zarówno bardzo zaawansowane technologicznie ekspozycje, wrażeniowe instalacje czy odwołujące się do historii designu wystawy. Dziś przecież design jest równie technicznie wyrafinowany i zaawansowany, co kładzie nacisk na doświadczanie, impresje, a marki równie chętnie i często odwołują się do własnego dziedzictwa czy pozabiznesowych idei.

 

Tydzień Designu, jak zwykle z początkiem wiosny zmienia na chwilę Mediolan w gigantyczną przestrzeń wrażeń. Plac zabaw dla zmysłów, ale i poligon doświadczalny do testowania tendencji i przyszłych rozwiązań. O atencję widzów zabiega tu tysiące marek. Rywalizacja rok rocznie się zaostrza i poszerza o kolejne obszary. Minione Targi, podobnie, jak poprzednie, pokazały, że w myśl współczesnej ekonomii wszystkiego powinno być więcej, a prezentowane rzeczy, jakkolwiek zabrzmi to nieco paradoksalnie, ładniejsze i lepsze. Dyskutowano o najnowszych premierach  narzekano na przesyt, pomrukiwano lekko snobistycznym tonem o znużeniu gargantuiczną skalą wydarzenia zwyciężającą z ludzką percepcją. Coraz głośniej też mówiono o potrzebie modernizacji samego centrum targowego, w którym panuje widoczny chaos, ekspozycje w halach bywają monotonne, często źle i łudząco do siebie podobnie zaaranżowane, a gastronomiczne zaplecze i ofertę kulinarną najczęściej lepiej zbyć milczeniem. Tym wymowniejszym, że rzecz się dzieje w kraju, tak ceniącym sobie jedzenie. Trudno jednak byłoby za sprawą tych głosów wieszczyć koniec szampańskiego nastroju jaki towarzyszy i towarzyszyć będzie zapewne Salone jeszcze bardzo długo.

 

Wszechobecny dyktat nowości nie skruszy kanonu. Niewzruszony i dumny w formie najcenniejszych wzorów najznamienitszych projektantów, co roku stanowi ważny element programu targów. Obok nowości, kluczowe marki pokazują reedycje mebli, które często pokonują kolejny raz drogę z archiwum na salony. Dziesiątki tysięcy produktów w targowych halach Fiery i setki doświadczalno- wizerunkowych wydarzeń, tworzących sieć satelitów, w ramach iście kosmicznego programu Fuorisalone. Brera, Tortona, Ventura Lambrate, dziś właściwie każda  niemal dzielnica czy zakątek Mediolanu stanowi scenografię, więcej niż licznych wydarzeń.

 

Stare pałace i postindustrialne przestrzenie, ekskluzywne butiki, muzea, stare pałace i parki. Design pojawia się wówczas we wszystkich wcieleniach i wymiarach, od architektonicznych instalacji do artystycznych interwencji, limitowanych edycji produktów, tymczasowych kawiarni lub restauracji, na wystawach kończąc.

 

Sam Mediolan, to jednak znacznie więcej niż sztafaż dla produktów i marek, więcej niż stolica designu i mody, jak chętnie jest nazywany. Owszem bez designu i mody dzisiejszy wyraz tego miasta, by nie istniał lub były trudny do wyobrażenia, tyleż wymownego co niejednoznacznego. Miasto niejednoznaczne, ale przez to piękne. Niemające w sobie wyniosłości Rzymu, poświadczonej na każdym niemal rogu, nie jest także szkatułką z precjozami, jak Wenecja. Florencja choć równie elegancka nosi gorset, a Neapol brzmi zapewne najpiękniej ze wszystkich włoskich miast, ale jest szalony i rozedrgany. Mediolan jest arbitrem prawdziwej elegancji, choć bywa wystudiowany. Obdarza swoimi względami znienacka. Raz to kurzem wielowiekowej historii, który jest niczym gwiezdny pył, innym razem zachwyca wyrafinowaniem modernistycznej architektury.

 

Kvadrat x Raf Simons, No Man’s Land


Duński Kvadrat zdążył przyzwyczaić klientów do wysokiej jakości materiałów i niepospolitego wzornictwa swoich produktów. Także sposób komunikacji marki dalece odbiega od typowych dla tej branży zabiegów marketingowych. Materiały, choć stanowiące integralną część wzornictwa, często stanowiły tło lub ewentualnie dekorację mebli. Niewiele marek miało pomysł, by zaprezentować je w ciekawym kontekście. Kvadrat pokazuje swoje produkty w sugestywny sposób, świetnie je kadruje, budując ciekawą narrację. Współpraca z projektantem mody, Rafem Simonsem jest już ugruntowana. Tegoroczna mini kolekcja, licząca cztery wzory (Atom, Phlox, Novus 1 oraz Novus 2) jest szóstą w historii. Simons zaproponował mięsiste tkaniny, przenosząc charakterystyczne typy materiałów krawieckich na grunt meblarstwa. Równie interesująca, co same produkty, była forma ich ujęcia. Postindustrialna przestrzeń Garage Ventuno zamieniona została, pod dyktando wizji Belga, w impresyjną instalację, o dystopijnym wyrazie. Wyimaginowane Przedmieście było tu intrygująco melancholijne, a główną rolę zagrały tu klasyki modernizmu: modułowe, stalowo-drewniane domy autorstwa Jeana Prouvé, lampy Diabolo Le Corbusiera i meble Utrecht Gerrita Thomasa Rietvelda, tapicerowana wyborem z najnowszej kolekcji Kvadrat x Raf Simons. Publiczność witała zaś uformowana w długi prostokąt łąka pełna polnych kwiatów. Dla znużonych wielokilometrowymi wędrówkami gości Salone, zbudowano także czasową restaurację, prowadzoną przez Rochelle Canteen. 
Design nigdy wcześniej nie był tak blisko mody, podobnie moda nigdy wcześniej nie stworzyła z designem tak wielowymiarowego mariażu. Cele obu stron są zarówno są zbieżne, choć odmienne.  Design stał się częścią stylu życia, jego sezonowość wprost zaczerpnięta z modowego cyklu (do czego można mieć ambiwalentny stosunek) jest coraz bardziej widoczna, podobnie jak specyficzny rodzaj ekspresji, aranżacji czy komunikacji marki.

 

Poggi Ugo, Land


Zapewne jedną z najciekawszych instalacji podczas Salone, była zlokalizowana w mediolańskiej dzielnicy Cerrobbio, ekspozycja Poggi Ugo. Tyleż zajmująca, co ukryta, bo budynek, w którym się mieściła nie został oflagowany żadnymi banerami, a przed wejściem brak było jakichkolwiek wskazówek, że właśnie w tym miejscu marka przygotowała aranżację typu site-specific, o tak ciekawym i zróżnicowanym wyrazie. Włoskie Poggi Ugo w tym roku obchodzi 100-lecie istnienia, a motywem przewodnim projektu była produkowana przez nią terakota. Z jej katalogu wybrano dziewiętnaście wzorów, które zaaranżowano w spójną domową przestrzeń, bardzo wrażeniową i eklektyczną. Postmodernistyczny wyraz, nadany przez pochodzące z Walencji studio Masquespacio. nie oznaczało chaosu czy nadmiernej ekspresji, a ciepły, domowy klimat. Intensywnie niebieskie ściany były ożywczym tłem dla rdzawej, surowej terakoty, która mogła tu ciekawie wybrzmieć, ujęta w nieoczywiste formy, jak choćby wypełnienie parawanu, czy ściennego reliefu, gdzie rytm powielonych elementów, tworzył ciekawy efekt. Panorama Mediolanu widoczna z okien łączyła tę aranżację z miastem, przypominając jak istotna jest dla Włochów własna tożsamość. Połączenie rzemieślniczej tradycji ze współczesnym wdziękiem wychodzi przecież mieszkańcom Półwyspu Apenińskiego najlepiej.

 

Tarkett, Formations


Jak pokazać nieco „przezroczysty” materiał, niemal bezimienne tło posadzek i to głównie szkół i szpitali i jak zwrócić uwagę architektów i szerokiej publiczność? Atencja dla winylowych podłóg produkowanych przez firmę Tarkett była najczęściej podyktowana jej utylitarnymi cechami: łatwością w eksploatacji i trwałością. Raczej nikt nie postrzegał tego materiału wykończeniowego, jako produktu atrakcyjnego wizualnie. Dlatego też, do tej pory były na antypodach ich zainteresowań projektantów, poza wspomnianymi obszarami. Tarkett postanowił to jednak zmienić. Do realizacji swojego planu zaprosił szwedzkie studio Note Design, które prócz wzorów zaprojektowało także instalację zatytułowaną Formations, a kilka miesięcy wcześniej Snowtopped, przy okazji Tygodnia Designu w Sztokholmie. Podobnie jak w stolicy Szwecji, gdzie projekt opierał się na minimalistycznym, ale i mocnym motywie usypanych z winylowego granulatu kopców, tak i w Mediolanie twórcy postawili na rzeźbiarską ekspresję. W historycznym wnętrzu Cricolo Historico Milanese zaproponowali przeskalowane totemy w wyrazistych kolorach i kształtach, ale z bloków materiału uformowali elementy architektury wnętrz i meble, jak chociażby przepierzenia czy ławki, pojawiły się też miniaturowe architektoniczne motywy, jak łuki czy schody rozstawione niczym na szachownicy. Całość po części wrażeniowa, po części funkcjonalna bardzo akuratnie pokazywała możliwości materiału.

 

Nilufar

Trudno wyobrazić sobie galeryjnego krajobraz stolicy Lombardii (podobnie jak światowy) bez Nilufar i jej charyzmatycznej założycielki- Niny Yashar. Od wielu lat bowiem kształtuje ona smak i gust w świecie designu. Są one, podobnie jak sam Mediolan, eklektyczne, choć daleko im do mdłych designerskich tortów. Eklektyzm jest tu raczej złożoną narracją. Ciekawą, intrygującą, intelektualnie wymagającą i bez wątpienia piękną. Yashar dzięki wyczuciu, doświadczeniu, wiedzy, potrafi skomponować z tak odległych motywów wyjątkową ofertę. A w swoich galeriach łączy zarówno antyki z postmodernizmem, jaki i art déco ze współczesnym czy konceptualnym designem. Jej tegoroczna ekspozycja była dla miłośników klasycznego wzornictwa, pozycją obowiązkowa, podobnie jak prezentacja brazylijskiego modernizmu zorganizowana przez amerykańską markę Espasso.

W Nilufar można było tym razem podziwiać, między innymi, meble, takich klasyków jak Osvaldo Borsaniego, projektanta i założyciela firmy Tecno. Jego wzory, jak Portaluppiego, Pontiego, Albiniego, tworzą wyjątkowy mediolański styl. W tym roku do aranżacji, Yashar, zaprosiła także aktualnie wziętych twórców, jak Studio Vedet, Space Caviar czy Patricię Urquiolę. Współczesne propozycje zaś pochodziły od Michaela Anastassiadesa, Martino Gampera (z którym pracuje od lat) czy Brigitte Niedermair. Znów okazało się, że nikt, jak ona nie potrafi zmiksować, odległych motywów w wyjątkowy estetyczny koktajl.

 

Samsung


Na mediolański Design Week Samsung przygotował interaktywną instalację „Resonance”, która umożliwiała odwiedzającym tworzenie sztuki poprzez „codzienne czynności” takie jak: oddychanie, rozmowę czy poruszanie się. Instalacja składała się z szeregu przypominających labirynt przestrzeni, podzielonych na trzy różne strefy: „Empathy”, „Discovery” oraz „Immersion”. Pierwsza wypełniona miękkim, kolorowym oświetleniem, mającym na celu „pobudzenie wewnętrznych sentymentów” wraz z drugą stanowiły przestrzeń dla trzech interaktywnych instalacji: można tu było oddechem zmieniać kształty i rozmiar obiektów – na naszych oczach rosły one bądź się kurczyły, tworzyć wzory światła za pomocą głosu, czy aktywować tysiące podskakujących piłek poprzez dotyk. „Immersion” – strefa końcowa – koncentrowała się z kolei na ruchu odwiedzających: zachęcała gości do stawiania kroków, które uruchamiały określone dźwięki czy rzucały urocze smugi światła.

[zdjęcie w główce]

Więcej na: http://design.samsung.com/global/index.html

 

Nendo


Instalacja Nendo dla firmy Daikin prowadzi zwiedzających po krętej ścieżce przez 17 tys. „kwiatów”, które w rzeczywistości wykonane są z folii polaryzacyjnej. Każdy kwiat umieszczony jest na innej wysokości, według ściśle określonych odstępów, cała przestrzeń wygląda więc jak gładki, pofałdowany krajobraz – jak prawdziwy ogród kwiatów.

Aby stworzyć wyjątkowe doznania przestrzenne, nendo użyło 115 reflektorów polaryzacyjnych z indywidualnie sterowanymi silnikami zawieszonymi na suficie. Ruch filmów polaryzacyjnych na reflektorach pozwala na ciągłą zmianę intensywności cieni kwiatowych: raz są one bardziej widoczne, raz przezroczyste, aż z czasem zupełnie znikają, mimo że nie ma zmian w ilości światła w przestrzeni i chociaż w pomieszczeniu nie ma powietrza. Dzięki tej sztuczce, cienie wydają się być poruszane przez delikatny wiaterek przechodzący przez ogród.

 

Tomás Saraceno dla Bulgari


Intymna przestrzeń mediolańskiego Planetarium okazała się idealnym miejscem dla wystawy Tomása Sarceno pod tytułem „Weaving the Cosmos”, w której makroskala kosmosu jest powiązana, tak teoretycznie, jak i fizycznie, z mikroświatem pająków.

Saraceno zainspirował się podobieństwami między kompozycją kosmicznej sieci a złożoną siatką sieci pajęczych, które odnotowane zostały przez naukowców. Metalowe konstrukcje instalacji, które osłaniają ogromne pajęcze sieci, pływają zawieszone w ciemnej kopule, oświetlone delikatnym światłem gwiazd planetarium oraz intensywnymi promieniami światła. Wiszące w strukturach opartych na geometrii konstelacji Panny, Skorpiona i Raka pajęczyny wyglądają jak układy galaktyk w ruchu. Percepcja dźwięku łączy się z tą wizualną dzięki wyrafinowanym systemom dźwiękowym opracowanym przez studio Saraceno – aktywność pająków w sieci można odczuć poprzez wibracje, będące metaforą fal grawitacyjnych, które przekraczają czasoprzestrzeń kosmosu.

 

Pleasure & Treasure by Advantage Austria


Wystawa prezentująca najwyższej klasy wybór najnowszych produktów zaprojektowanych w Austrii została pomyślana jako niezwykłe doświadczenie scenograficzne. Architekci Michael Vasku i Andreas Klug przekształcili wspaniałą Sala Reale, która niegdyś pełniła funkcję prywatnej poczekalni królewskiej rodziny przy głównym dworcu Mediolanu, w „basen projektowy”. Chcąc odnaleźć drogę do eksponatów – produktów z dziedziny architektury wnętrz:  akcesoriów domowych, mebli biurowych, czy oświetlenia, goście musieli przedrzeć się przez morze piany. Warto wspomnieć, że wszystkie eksponaty zostały wybrane w oparciu o stopień innowacyjności, jakość wykonania, a także walory formalne przez jury, składające się z czterech ekspertów.

Więcej na: https://www.advantageaustria.org/austriandesign/ausstellung.en.html

 

COS


Mamou-Mani miał za zadanie stworzyć pawilon, który poprowadzi odwiedzających przez dziedziniec XVI-wiecznego Palazzo Isimbardi i otaczające go ogrody. COS chciało w ten sposób połączyć architekturę ze światem przyrody, prezentując możliwości cyfrowego wytwarzania i wykorzystywania materiałów odnawialnych.

Zbudowany z wykorzystaniem bio-plastiku metodą druku 3D i za pomocą oprogramowania open-source pawilon miał pokazać potencjał projektowania parametrycznego: każdy z jego modułów stworzony został z wykorzystaniem procesu algorytmiczny, który gwarantuje strukturalną przydatność i optymalizuje ilość potrzebnego materiału.

 

Z niecierpliwością czekamy już na przyszłoroczną edycję!

 

 

 

Funkcjonowanie naszej strony internetowej jest zgodne z obowiązującymi przepisami prawa w zakresie ochrony danych osobowych.

Aby dowiedzieć się więcej na temat stosowanych przez nas zasad w zakresie ochrony danych osobowych i stosowania plików cookies, kliknij – Polityka Prywatności.

 

Akceptuję